Niedziela, 14 października 2007 | rower: Kategoria InO, Cross
Odyseja - dzień
km: | 91.70 | czas: | 04:24 | km/h: | 20.84 | temp: | up: | Vmax: | 0.00 |
Odyseja - dzień drugi.
Start handicapowy, kolejność zaliczania obowiązkowa. Startujemy pół minuty za napierajami. Na pierwszy punkt dojeżdżamy tuż za nimi, na drugim już mamy sporą stratę. Potem tak pocisnęli, że już więcej ich nie widzimy. Prawie cały etap jedziemy sami, nie widząc innych zespołów. Na 9PK po raz pierwszy dochodzi nas zespół Compassu. Od 11PK siedzą nam na ogonie. Dojazd na ostatnie dwa punkty to dzika gonitwa. Próbujemy ich zgubić wybierając minimalistyczne warianty, ale to zbyt doświadczony zespół, żeby się na to złapać. Po przedostatnim punkcie to my jedziemy za nimi i w efekcie wyprzedzają nas o kilka sekund (łapię kapcia 100m przed metą). Na mecie okazuje się, że gonitwa była niepotrzebna bo chłopaki wystartowali minutę później niż powinni i nawet jak byśmy ich przegonili to by byli przed nami. Tak niewielka różnica po ponad 200km ścigania, to w sumie niezła jazda. W efekcie spadamy na 6 miejsce open, czyli i tak o 2 lepiej niż poprzednio :) Etap 90 km wydłużył się tylko o 1,7km.
Imprezka bardzo udana, trasy bardzo ciekawe widokowo. Pagóry takie, że naprawdę można się było zmęczyć. Nawigacja niezbyt wymagająca, chociaż momentami ciekawa ze względu na wybór wariantu przelotów i kierunku atakowania punktów. Polecam wszystkim, zwłaszcza, że w tym roku po raz pierwszy była oddzielna trasa dla początkujących.
ps. Smukly też startował, oraz nie znani mi osobiście Vol 7 oraz Sufa
Zdjęcia:
Start handicapowy, kolejność zaliczania obowiązkowa. Startujemy pół minuty za napierajami. Na pierwszy punkt dojeżdżamy tuż za nimi, na drugim już mamy sporą stratę. Potem tak pocisnęli, że już więcej ich nie widzimy. Prawie cały etap jedziemy sami, nie widząc innych zespołów. Na 9PK po raz pierwszy dochodzi nas zespół Compassu. Od 11PK siedzą nam na ogonie. Dojazd na ostatnie dwa punkty to dzika gonitwa. Próbujemy ich zgubić wybierając minimalistyczne warianty, ale to zbyt doświadczony zespół, żeby się na to złapać. Po przedostatnim punkcie to my jedziemy za nimi i w efekcie wyprzedzają nas o kilka sekund (łapię kapcia 100m przed metą). Na mecie okazuje się, że gonitwa była niepotrzebna bo chłopaki wystartowali minutę później niż powinni i nawet jak byśmy ich przegonili to by byli przed nami. Tak niewielka różnica po ponad 200km ścigania, to w sumie niezła jazda. W efekcie spadamy na 6 miejsce open, czyli i tak o 2 lepiej niż poprzednio :) Etap 90 km wydłużył się tylko o 1,7km.
Imprezka bardzo udana, trasy bardzo ciekawe widokowo. Pagóry takie, że naprawdę można się było zmęczyć. Nawigacja niezbyt wymagająca, chociaż momentami ciekawa ze względu na wybór wariantu przelotów i kierunku atakowania punktów. Polecam wszystkim, zwłaszcza, że w tym roku po raz pierwszy była oddzielna trasa dla początkujących.
ps. Smukly też startował, oraz nie znani mi osobiście Vol 7 oraz Sufa
Zdjęcia: